Zabici we wciąż niewyjaśnionej zbrodni odeszli w ciągu kilku chwil. Ale Polska nie może zginąć przez zdradę, prywatę, kumoterstwo, spiskowanie przeciwko ludziom prawym.
"Najbardziej tragiczną stacją polskiej Golgoty Wschodu był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata" – miał powiedzieć 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu polski prezydent.
"Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z ludzkiej pamięci" – brzmi fragment niewygłoszonego przemówienia.
Apel
Rozpoczęliśmy siódmy rok naszych spotkań. Sześć lat temu w największych mediach przekonywano, że po kilku miesiącach od tragedii w Smoleńsku nikt nie będzie chciał upominać się o pamięć o poległych. Tymczasem przez minione lata setki tysięcy ludzi uczestniczyło w miesięcznicach i rocznicach związanych z tą tragedią. Polaków nie zniechęcił ani upływ czasu, ani propaganda medialnych tub III RP ani nawet represje, które dotykały wielu uczestników naszych uroczystości. Fenomen tego zjawiska będzie zapewne kiedyś badany przez historyków. Już dzisiaj można powiedzieć, że było to wielkie zwycięstwo ducha wolnych ludzi. Nie zawiedliśmy tych, którzy zginęli w Smoleńsku ale przede wszystkim nie zawiedliśmy naszej Ojczyzny. To w takich miejscach jak te kształtował się duch nowej Polski. Tu stworzyliśmy wspólnotę torującą drogę obozowi patriotycznemu do zwycięstwa. Już niedługo w miejscach w których nie pozwalano nam nawet składać kwiatów staną pomniki. Ci, którzy zawinili zaczynają się wreszcie bać odpowiedzialności za swoje czyny. To zasługa tych co wytrwali.