Kilkadziesiąt osób wysłuchało wykładu Piotra Szubarczyka "Ludobójstwo wołyńskie w aspekcie prawnym, moralnym i politycznym". Spotkanie odbyło się 11 lipca w biurze poselskim Jerzego Wilka, zorganizowane zostało przez posła Jerzego Wilka i "Stowarzyszenie Elbląscy Patrioci" Udział w spotkaniu wzięło wielu członków naszego Klubu Gazety Polskiej.
Jak zauważył prelegent ludzie zawsze zanim użyją określenia na to, co wydarzyło się na Wołyniu robią pauzę. Po chwili mówią ludobójstwo wołyńskie, tragedia wołyńska.
- Starzy Wołyniacy, ludzie z Podola, rodzinnie dotknięci tą tragedią mówią rzeź wołyńska. Mówią, że to jest najlepsze określenie, bo w słowie rzeź zawarte jest bestialstwo - poinformował P. Szubarczyk.
Przy nazywaniu dramatycznych zdarzeń z historii jesteśmy ograniczani przez aktualne interesy polityczne. - Trzeba je brać pod uwagę, bo ci którzy stoją na czele państwa polskiego muszą być odpowiedzialni. Uważam, że przyjęcie deklaracji wołyńskiej w przeddzień szczytu NATO nie byłoby mądrą rzeczą - ocenił prelegent.
W czasie prelekcji P. Szubarczyk przytoczył historię jednej z osób, która przeżyła rzeź wołyńską. Historykowi udało się namówić komandora Jana Pinkiewicza z Gdyni na nagranie jego wspomnień dla Instytutu Pamięci Narodowej.
- Pan Pinkiewicz opowiedział mi historię swojej wsi pod Lwowem. Wieś została zaatakowana najpierw przez banderowców, a potem przez czerń - opowiadał P. Szubarczyk. Czerń był to prosty, ukraiński lud, który podążał za banderowcami. Przed spaleniem wsi zabierali wszystko to, co było możliwe. Z relacji świadków wynika, że także byli okrutni. - Wieś już dogorywała. Wydawało się, że już nie ma ratunku. W pewnym momencie nauczyciel miejscowej szkoły - mądry, wykształcony, doskonale znający język niemiecki człowiek - widząc, co za chwilę się stanie przypomniał sobie, że dwa kilometry dalej, za lasem, stoi pododdział niemiecki. To był luty 1944 roku - mówił P. Szubarczyk.
Pobiegł i powiedział Niemcom, że zostali zaatakowani przez sowieckich partyzantów, bo nie chcieli zapłacić kontrybucji. - Gdyby powiedział, że przez Ukraińców nie ruszyliby się - zaznaczył prelegent. Nauczyciel wsiadł na czołg. Jechał jako przewodnik. Po 15 minutach na polach był stos trupów.
- Nie rozumiem tragedii wołyńskiej. Nie rozumiem ludobójstwa wołyńskiego, chociaż wiele razy na ten temat mówiłem. Po prostu nie rozumiem - przyznał P. Szubarczyk.
Piotr Szubarczyk - historyk, publicysta. autor książek i licznych publikacji prasowych o tematyce historycznej, współautor audycji radiowych i TV. Od roku 2001 pracownik Biura Edukacji Oddziału Gdańskiego IPN. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi w upowszechnianiu wiedzy o najnowszej historii Polski". (Elbląski Gość Niedzielny, AGATA BRUCHWALD /FOTO)
http://elblag.gosc.pl/doc/3285232.W-rocznice-rzeziWcześniej:
Pierwsze wydarzenie jakie odbyło się ku czci pamięci ofiar Rzezi Wołyńskiej miało miejsce w piątek, 8 lipca. W Klubie 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ul. Mierosławskiego 5 otworzono wystawę "Polacy - Ukraińcy 1943-1945. Antypolska Akcja OUN i UPA Bandery. Rzeź wołyńsko - galicyjska w dokumentach ukraińskich".
- Prelekcję na temat historycznych wydarzeń wygłosił Bartosz Januszewski - przedstawiciel Gdańskiego Oddziału IPN - mówiła por. Paulina Montewka. - W wernisażu i wprowadzeniu do tematu zagadnienia Masowej Zbrodni Wołyńskiej brali udział żołnierze i pracownicy wojska 16. PDZ oraz jednostek i instytucji garnizonu.
Wystawę będzie można oglądać do 22 lipca. - Składa się na nią ponad 30 plansz z archiwalnymi zdjęciami dokumentującymi zbrodnie popełnione w czasie wojny na Polakach przez OUN i UPA Bandery. Często są to archiwalia nieznane wcześniej w Polsce - wyjaśniła por. Paulina Montewka.
Stowarzyszenie Elbląscy Patrioci wraz z posłem PiS Jerzym Wilkiem zapraszali mieszkańców naszego miasta na godzinę 12:00 do wspólnego złożenia kwiatów pod tablicą pamiątkową znajdującą się przy Państwowym Zespole Szkół Muzycznych. Oprócz pana posła Jerzego Wilka, pracowników jego biura, radnych miasta Elbląga, przedstawicieli NSZZ Solidarność, nie zbrakło klubowiczów Gazety Polskiej.
Dziś, 11 lipca, wśród zebranych byli m.in. ci, którzy cudem uniknęli śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów. - Jestem tu, bo jestem Wołyniak. Mi się udało przeżyć, bo akurat w tym czasie byłem w mieście, w Sarnach. W mieście nie mieli odwagi mordować, bo było w nim dużo Polaków. Obok, na peryferiach, mordowali - mówił Witold Grodziewicz.