Gdy w 1939 roku, w wyniku przegranej kampanii wrześniowej,
polskie państwo po raz kolejny w historii zostało wykasowane z map
europejskich, podbity naród niemal z miejsca rozpoczął organizowanie się
w celu przeciwdziałania okupantowi. Nowy zaborca był groźniejszy od
tych, którzy przez wieki nękali Rzeczpospolitą, jednak to nie zraziło
środowisk niepodległościowych. Jeszcze we wrześniu powstaje Służba Zwycięstwu Polski przekształcona następnie na Związek Walki Zbrojnej. Były to pierwsze organizacje, które położyły podwaliny pod podziemną działalność Polaków podległych ośrodkowi Rządu Emigracyjnego. Wraz z upływającym czasem Związek Walki Zbrojnej
rósł w siłę, zdobywając sobie coraz większą ilość członków i środków do
walki. To wszystko umożliwiało prowadzenie działań zakrojonych na
szeroką skalę, szczególnie wymierzonych w okupanta niemieckiego. Po
rozpoczęciu w czerwcu 1941 roku wojny na froncie radzieckim
całość przedwojennego terytorium II Rzeczpospolitej znalazła się pod
hegemonią niemiecką. Hegemonią niezwykle brutalną i nastawioną na wyniszczenie kultury,
gospodarki i wreszcie sił fizycznych narodu polskiego. Cały czas tlił
się jednak opór, przybierając niespotykane dotąd rozmiary. Polacy byli
mistrzami konspiracji i potrafili doskonale zorganizować się w
podziemiu, dostrzegając, iż głównym celem nowej działalności musi być
odzyskanie niepodległości. Dlatego też na dalszy plan zostały zepchnięte
przedwojenne uprzedzenia, a wrogie dotychczas środowiska
niejednokrotnie podejmowały się współpracy i wspólnego wysiłku dla dobra
kraju. Była to niewątpliwie piękna karta - w mroku brunatnej okupacji
znaleźli się ludzie odważni, pełni werwy i zapału, gotowi do
największych poświęceń - wspaniali patrioci, którzy gotowi byli oddać
życie za krwawiącą ojczyznę.
Funkcjonujący na ziemiach polskich Związek Walki Zbrojnej był niejako przybudówką Rządu Emigracyjnego kierowanego przez gen. Władysława Sikorskiego.
Premier zdecydowanie odciął się od przedwojennych władz, zrywając z
sanacyjną przeszłością. Krok ten pociągnął za sobą rozmaite
konsekwencje, z których na plan pierwszy musimy wysunąć przejęcie
dowodzenia nad tworzącym się w Polsce podziemiem, które początkowo
organizował gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski.
W zasadzie stopniowo jego uprawnienia zostały ograniczone, a on sam w
końcu dostał się w ręce Sowietów, co w dużej mierze było wynikiem
oddelegowania go do Lwowa. Schedę po pierwszym dowódcy Polskiego
Podziemia przejął płk Stefan Rowecki ps. "Grot",
który urzędował w Warszawie. Od czerwca 1940 roku był on szefem Komendy
Głównej ZWZ, wykonując polecenia Londynu. Akt ofiarowania Roweckiemu
stanowiska głównodowodzącego organizacją był niezwykle ważny dla
kształtowania całości zagadnień związanych z działalnością Polskiego
Podziemia. Uzyskał on bowiem o wiele większą swobodę w podejmowaniu
decyzji i w dużej mierze uniezależnił się od emigracyjnych
zwierzchników, choć ci nadal przesyłali wiążące rozkazy i odgrywali
sporą rolę w kształtowaniu struktur ZWZ, a następnie Armii Krajowej.
Pierwszy okres działalności Polskiego Podziemia był niezwykle trudny, co
związane było z ogólną sytuacją na frontach europejskich, druzgocącą
przewagą niemiecką i licznymi brakami kadrowymi i wyposażeniowymi
organizacji stawiających opór okupantowi. Rowecki zyskuje sobie coraz
mocniejszą pozycję, wypracowuje również silne stanowisko w hierarchii
polskiej państwowości. Jego siłę i wkład w budowanie podwalin Polski
Podziemnej dostrzegał nawet Sikorski, początkowo niechętny "Grotowi". 10
lutego 1942 roku pisał nawet do Warszawy: "Po powrocie z Rosji
stwierdziłem z wielką radością wspaniałe wyniki, jakie Pan Generał
osiągnął w pracy prowadzonej w warunkach tak tragicznych. Nadał Pan
Generał działalności wojskowej w Kraju kierunek właściwy, zmierzający do
zjednoczenia całokształtu poczynań wojskowych nad odbudową Sił
Zbrojnych dla wywalczenia Niepodległości [...] Ofiary ponoszone przez
Armię Krajową na ziemi ojczystej posiadają wielkie znaczenie dla wkładu w
tę wojnę Polski Walczącej". Oprócz niezwykle cennych uwag dotyczących
działalności Rowecki zwraca uwagę drobny szczegół. Dokument z 10 lutego
1942 roku jest bodaj pierwszym, w którym Sikorski oficjalnie zastosował
nazwę Armii Krajowej, choć de facto twór taki jeszcze nie istniał.
Znamiennym jest jednak, iż w Londynie zapadły już decyzje o
przemianowaniu dotychczasowej organizacji podległej Rządowi Emigracyjnemu, a więc Związku Walki Zbrojnej.
Ciężko dziś ustalić przyczyny takiego kroku Sikorskiego i jego
współpracowników. Być może była to konsekwencja jasnych wytycznych
konspiracyjnych, w myśl których zmiana nazwy głównego wroga
wprowadziłaby w szeregach niemieckich nie lada zamieszanie. Sama nazwa
"Armia Krajowa" przewijała się w ciągu kilku lat działalności
podziemnej, jednakże nie była wiążącym terminem, a jedynie określeniem
funkcjonujących na ziemiach polskich bojówek. (http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=polska_armia_krajowa)
W Elblągu o godzinie 12:00 - przy pomniku Polskiego Państwa Podziemnego, Żołnierzy Armii
Krajowej, Ofiar Wołynia (ul. gen. Stefana Grota-Roweckiego - Skwer Rotmistrza
Pileckiego) delegacje reprezentujące grupy społeczne Elblążan uczciły pamięć żołnierzy Armii Krajowej. Znamienne jest to jak w nowych okolicznościach (rząd PiS) do czczenia pamięci zwalczanych i mordowanych przez Sowietów i komunistyczne władze PRL bohaterów jakimi niewątpliwie byli żołnierze AK, uaktywniają się przedstawiciele lewicy i PO. Uroczystości odbyły się według porządku: odegranie hymnu, przemówienia
okolicznościowe, Apel Pamięci, salwa honorowa, składanie kwiatów i
zniczy.
Członkowie elbląskiego Klubu Gazety Polskiej - przynieśliśmy baner, uczciliśmy pamięć bohaterskich i niezłomnych żołnierzy składając wiązanką kwiatów. Jak zwykle poruszające było wystąpienie księdza Mieczysława Józefczyka, oraz Apel Poległych.