Wspominając drogie Imiona...

"Kiedy miedzianą rdzą pożółkłych jesiennych liści więdną obłoki, zgadujemy, czego od nas obłoki chcą, smutniejące w dali swojej wysokiej. /J. Brzechwa/ - w te dni Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny odwiedzaliśmy groby naszych bliskich, tych których znaliśmy, którzy byli mniej lub bardziej bliscy. Były to chwile modlitwy i zadumy, a także chwile rozmów z tymi których spotkaliśmy na cmentarzach.




Wy, czy mnie wspominacie! ja, ilekroć marzę
O mych przyjaciół śmierciach, wygnaniach, więzieniach,
I o was myślę: wasze cudzoziemskie twarze
Mają obywatelstwa prawo w mych marzeniach.

Gdzież wy teraz? Szlachetna szyja Rylejewa,
Którąm jak bratnią ściskał carskimi wyroki
Wisi do hańbiącego przywiązana drzewa;
Klątwa ludom, co swoje mordują proroki.

Ta ręka, którą do mnie Bestużew wyciągnął,
Wieszcz i żołnierz, ta ręka od pióra i broni
Oderwana, i car ją do taczki zaprzągnął;
Dziś w minach ryje, skuta obok polskiej dłoni.


Innych może dotknęła sroższa niebios kara;

Może kto z was urzędem, orderem zhańbiony,

Duszę wolną na wieki przedał w łaskę cara

I dziś na progach jego wybija pokłony.


Może płatnym językiem tryumf jego sławi

I cieszy się ze swoich przyjaciół męczeństwa,

Może w ojczyźnie mojej moją krwią się krwawi

I przed carem, jak z zasług, chlubi się z przeklęstwa.

Jeśli do was, z daleka, od wolnych narodów,

Aż na północ zalecą te pieśni żałosne

I odezwą się z góry nad krainą lodów,

Niech wam zwiastują wolność, jak żurawie wiosnę.

 
Poznacie mię po głosie; pókim był w okuciach,

Pełzając milczkiem jak wąż, łudziłem despotę,

Lecz wam odkryłem tajnie zamknięte w uczuciach

I dla was miałem zawsze gołębia prostotę.


Teraz na świat wylewam ten kielich trucizny,

Żrąca jest i paląca mojej gorycz mowy,

Gorycz wyssana ze krwi i z łez mej ojczyzny,

Niech zrze i pali, nie was, lecz wasze okowy.

Kto z was podniesie skargę, dla mnie jego skarga
Będzie jak psa szczekanie, który tak się wdroży
Do cierpliwie i długo noszonej obroży,

Że w końcu gotów kąsać rękę, co ją targa.  

(A.Mickiewicz, Dziady, do przyjaciół Moskali)

Gazeta Polska - Strefa Wolnego Słowa